Trafiony-zatopiony!
Gdy słyszymy ten okrzyk, wszyscy doskonale wiemy co jest grane. A raczej, w co jest grane. Statki to gra mojego dzieciństwa. Twojego pewnie też! Pamiętam jak godzinami grałam w nią z koleżankami i kolegami na kocu za blokiem. A ponieważ wystarczyło mieć tylko kartkę i długopis, niejednokrotnie statki umilały mi czas na nudnych lekcjach fizyki, które zawsze dłużyły mi się niemiłosiernie ;) Uwielbiałam statki za dzieciaka i do dziś bardzo tę grę lubię. Dlatego ucieszyłam się gdy przeglądając katalog zabawek firmy Janod, trafiłam na ich nową, magnetyczną wersję. Tak przemyślaną i mądrze skonstruowaną, że mogą w nią grać nawet 5-letnie dzieci, jeżeli znają już alfabet. My gramy bardzo często i chętnie. A gdy chłopcy już śpią, zdarza się, że razem z mężem gramy o to, kto dzisiaj składa pranie ;)
Zasady gry w magnetyczne statki są dokładnie takie same, jak te gdy my w nie graliśmy będąc dziećmi. Jedynie forma jest o wiele prostsza, dzięki przestrzennej, stawianej „konstrukcji” i magnetycznym statkom, które wystarczy przyczepić w wybranym miejscu na planszy. W zestawie znajduje się także karta z suchościeralnym mazakiem, na której gracze zaznaczają trafione statki oraz spudłowanie strzały.
Jeżeli obawiacie się, że ta wersja może być za trudna dla waszych dzieci, to bądźcie spokojni. Janod pomyślał początkujących graczach i z drugiej strony karty zamieścił planszę z mniejszą ilością pól :)