W końcu i my je mamy. Genialne „Mapy” autorstwa małżeństwa Aleksandry i Daniela Mizielińskich, które obecnie podbijają świat. Muszę przyznać, że zasłużenie, bo „Mapy” są rewelacyjne. Oryginalne rysunki, ciekawa forma, ogromny format i mnogość interesujących szczegółów.
„Mapy” to swoisty atlas świata, wyjątkowy przede wszystkich z powodu jego formy. Cała książka została ręcznie narysowana, oczywiście z zachowaniem wszelkich szczegółów geograficznych. Mapy zostały wzbogacone o typowe dla topografii terenu elementy, tj. pasma górskie, rzeki, jeziora, wulkany czy pustynie. Jednak na tym nie koniec. Oprócz różnorodności geograficznej, na kartach atlasu autorzy przedstawili także różnorodność kulturową państw. Na mapie każdego z nich naniesiono charakterystyczne cechy dla rejonów i krain, dzięki którym dzieci poznają min. ludowe stroje mieszkańców, zwierzęta i rośliny, budowle, znane osoby, tradycje i zwyczaje, a nawet potrawy występujące na danym terenie! Dodatkowo wiedzę na temat danego kraju poszerzają informację o liczebności mieszkańców danego państwa, jego powierzchni, stolicy, fladze czy używanych językach.
Krajów do obejrzenia i studiowania jest ponad 40 i w każdym z nich moi chłopcy wynajdują coś, co ich zachwyca i zaskakuje, tj. niesamowicie długa trasa Kolei Transsyberyjskiej, Yeti w Himalajach czy Król Julian na Madagaskarze. Jak się okazało Święty Mikołaj mieszka dużo bliżej niż chłopcy sobie wyobrażali, a Janek w końcu wie, gdzie jest Arktyka i uwielbiani przez niego Eskimosi.
Dla nas „Mapy”, oprócz rewelacyjnego źródła poznawania świata, są punktem wyjścia do zabawy w podróże. Podróże palcem po mapie. Pokazuję i opowiadam chłopcom gdzie byłam i co widziałam. Razem poszukujemy miejsc, które poznaliśmy lub w których spędziliśmy wakacjach. Równie chętnie chłopcy sami biorą atlas, siadają na kanapie i oglądają, wynajdują, śledzą i odkrywają. I tak przez dobre kilka minut.