25-ego listopada, czyli dzisiaj jest Dzień Kolejarza. Ja w domu mam aż dwóch kolejarzy, którzy w zależności od chwilowych upodobań są maszynistami, konduktorami lub zawiadowcami. Pociągi chłopcy darzą wyjątkową miłością od dnia kiedy pierwszy raz wracali od babci koleją. Od tamtej pory te ogromne maszyny co i rusz pojawiają się u nas na blogu (link, link). Janek miał nawet kolejowe urodziny – link, ale nie o tym miało być, tylko o naszej kolejnej przygodzie z pociągami. Tym razem wybraliśmy na Stadion Narodowy, żeby zobaczyć kolej w nieco mniejszym wydaniu. Raz już przegapiliśmy wystawę Makieta CITY, dlatego gdy tylko dowiedziałam się – dzięki Asiu :* – że makieta wraca do Warszawy, tym razem już jako wystawa stała, wybraliśmy się ją zobaczyć.
Mimo tego, że nie jestem fanką modelarstwa muszę przyznać, że makieta zrobiła na mnie duże wrażenie. Całość przedstawia tereny Dolnego Śląska, które swojego czasu posiadały najbardziej rozbudowaną sieć kolejową, która rzeczywiście jest imponujących rozmiarów. Jednak najbardziej zachwyciła mnie dbałość o detale, bo twórcy makiety odwzorowali najmniejsze szczegóły scenerii, co możecie zobaczyć na zdjęciach. Bardzo fajnym dodatkiem, przede wszystkim dla dzieci, są przyciski włączające światła czy uruchamiające wesołe miasteczko. Choć prawda jest taka, że samojeżdzące pociągi są tak ogromną atrakcją, że ciężko wyciągnąć stamtąd dzieciaki bez krzyków sprzeciwu, awantur na podłodze i krokodylich łez. Nas nasi chłopcy też nie oszczędzili! Ale mimo tego, warto wybrać się i zobaczyć makietę, nawet jak nie macie w domu małych-wielkich fanów kolei jak ja.